Allen Ginsberg

Allen Ginsberg

wtorek, 19 stycznia 2016

Poemat dygresyjny Jacka Gulli - O., P.

O.
dziś nad Nowym Jorkiem niebiosa przeczystych błękitów
wczoraj wypożyczyłem z biblioteki gdzie właśnie siedzę i piszę
tom poezji – między innymi – Allena
i noc upłynęła mi na lekturze
oto ktoś kto poezję uwolnił od poezjowania
jakby obok Whitmana
natchnął go Chaplin z „Gorączki Złota”
pocieszny niewinny w trybach maszynerii Molocha
nie Allen nie jest w zaświatach sam
z wyjątkiem Orlovskiego
bodajże wszyscy jego ukochani byli już tam długo przed nim
na pewno nie jest tam tak sam
jak ja wciąż po tej stronie bytów
okradany przez Śmierć ze wszystkich tych dusz
bez których robi mi się w życiu coraz duszniej
jakby bez Allena bez Corso bez Lowella który zmarł na serce
w taksówce po wylądowaniu na JFK z Londynu
tego samego dnia kiedy ja też taksówką
wracałem na Manhattan z pustelni w Bearsville NY
bez Teda Hughesa bez Barbary Holland
bez Dame Edith Sitwell bez Warhola bez Haringa
bez sobowtóra Marlona Brando
bez którego nie bywałbym w stolicy świata tyle
ilem zwykł był bywać
bez setek zapomnianych przyjaciół
bez drobnych duszków którym to duszkom
nie raczyłem poświęcić nawet tyle uwagi
żeby zdążyli wymówić swe imiona
pustka robi niesamowite postępy
a to co jest się cofa zapada się w siebie jak w grób
jutro Hospital to Home wręczy mi klucze do mego subsydiowanego
pewnie dozgonnego już mieszkania
moja miłość mówi
czego trzeba
żeby poczuła się w nim
u siebie
a propos słowa “mówi”
dzwoni telefon podnoszę słuchawkę
i odpowiadam “Jacek mówi”
a Amerykanie wokół pytają “What movie Jacek what movie?”
Allen żyje żyje tyle że go nigdzie nie widać
tłok wokół jakby nieśmiertelnych więcej było niż żywych
—–P.
nad wielką czarną rzeką mego serca
przysiadło pytanie
ktoś kogo nigdy nie poznam do końca
mój ty poniewierco co się jeszcze stanie
tysiąc delt w mórz otchłanie
wydala białe statki
będę jeszcze słynny kochany bogaty
czy czekają mnie kratki
albo mnie miłej mej młodej kochanicy
stopy cudne sprowadzą do zaświatowej piwnicy
albo jej usta w moim uchu
skuszą me senne plemniki do życiodajnego ruchu