Allen Ginsberg

Allen Ginsberg

piątek, 15 stycznia 2016

Poemat dygresyjny Jacka Gulli - L.

L.
————————————-a więc jest późna noc
żeby się wspiąć na szóste piętro w Łaźni Klejnotów
muszę się przeciskać pomiędzy rozbitkami “amerykańskiego marzenia”
zalegają oni gęstą ciżbą klatkę schodową i boczne nisze
– nie brakło między nimi kobiety
po odczłowieczających operacjach na mózgu
tej samej ponoć która strzelała do Andy’ego Warhola
za dnia wystawała ona na narożniku
wsparta rękami o wyziewnik przemysłowego air conditionera
twarzą w ciągu dymiących smrodem wyziewów
z siwymi włosami fruwającymi w powietrzu
ociekająca ropieniem
albo padała bezwolnie na plecy i leżała tak wskroś trotuaru
straszniejsza niż cały teatr Kantora
w pośpiechu ku swym nadziejom
w ucieczce przed trwogą
przechodnie przeskakiwali nad nią jak ślepi
było to jeszcze straszniejsze niż ona
ta ich wymuszona obojętność
to przyzwyczajanie się do bezsilności
w której kapitalizm trenuje swych wychowanków
żeby kiedyś wyznać ze łzami w oczach
“mnie nie stać po prostu nie stać na dobroć”
—————– a więc manewruję
między śpiącą rzężącą roztrzęsioną załogą kamienicy
żeby na koniec na drzwiach do mego mieszkania
znaleźć zaproszenie od Allena
pójść nie pójść oto kwestia
pójść trudno nie pójść jeszcze trudniej
zważywszy legendarny apetyt poety na tematy do erotyków
no ale cóż niech się dzieje wola nieba
————————————–dzwonię
o dziwo w otwartych drzwiach staje dziewoja boskiej urody
czyżby się dla mnie Allen przemienił w to roznegliżowane cudo
cudo zaprasza do środka
pytam gdzie poeta a ona
U mnie
U mnie w Amsterdamie
okazuje się że Allen i dziewoja zamienili się na lato mieszkaniami
ona przyjechała tu pomieszkać u niego
a on pojechał tam pomieszkać u niej
o dziwo cud-dziewoja mówiła po polsku
była malarką po warszawskiej ASP
mimo że miała Kazimierza Malewicza za pradziadka
z kwadratami jako artystka nie czuła żadnego związku
raczej dziki realizm erotyczny
psychotyczny paranoiczny hipnotyczny
więc noc spędziliśmy jak para dzikich drapieżników
krążyliśmy po jaskini skowytnika
od stołu do łóżka od lampy do wanny od maszynopisów
do lodówki
w listach do siebie Ginsberg i Pasolini
adresowali się nawzajem Aniele Drogi Mój
jakże mi było miło ujrzeć na półce z książkami
egzemplarz Nowego Wyrazu z ‘75 roku
z moim suplementem „O Zbawieniu Świata i Inne Poematy”
na ścianie wspólne zdjęcie z Allenem pod Spirit of St. Louis
podobnie jak ja tamtej nocy czuć się pewnie mógł mr Carter
– o ile mnie pamięć nie myli –
kiedy jako pierwszy człowiek od pogrzebu Ramzesa
znalazł się w jego piramidalnych kryptach
noc upływała jak proroczy sen
teraz to nic wobec tego co się dopiero szykuje
teraz to nic wobec tego co dopiero będzie
następnego wieczora cud-dziewoja nakłoniła mnie
żeby pojechać na plażę nad Atlantyk
po drodze nabyliśmy galon białego wina ser bajgle i figi
wstyd przed własną nagością
byłby w przypadku cud-dziewoi znieważeniem boskich darów
kąpaliśmy się pół-pijani krzycząc śmiejąc się śpiewając
pod pełnią nowojorskiego księżyca
wśród słonych pienistych piętrowych fal
na tyłach luna parku
co mnie niepokoiło to fakt że byliśmy jak okiem sięgnąć
jedynymi białymi w widnokręgu
a kolorowych hej nieprzeliczone nagrzane
podnarkotyzowane groźne rozwydrzone tłumy
na moje wewnętrzne pytania
– nie chciałem niepokoić cud-dziewoi –
jak my się teraz przedrzemy z powrotem do subway’a
odpowiedział niesamowity przypadek
otóż lunapark
cały w cytatach i maskach z dantejskiego Piekła
stanął nagle w płomieniach
koła diabelskie karuzele skocznie strzelnice pętle śmierci
baths mirror-halls freak-shows hektary tego hektary
autentyczny pożar
ogień lizał rozgwieżdżone niebiosa tysiącem straszliwych jęzorów
miotając po piaskach po deptakach po falach długimi
szamotającymi się cieniami pandemonium
pożar okazał się dla pary białych nagusów wybawieniem zaiste niebiańskim
straż pożarna zjawiła się w sile kilkuset uzbrojonych aniołów
w hełmach przy toporach i haczykowatych bosakach
tak że pod ich pieczą – wobec tłumnej bełkotliwej czerni –
powrót do subway’a był już li tylko malowniczą formalnością
cud-dziewoja żyje na pewno do dziś
pewnie jest w miarę znaną artystką i jeśli zajdzie potrzeba
należy mieć nadzieję że nie braknie jej odwagi
żeby te moje tutaj wynurzenia poświadczyć – że to nie poezja