Byłeś mi obcy tym rodzajem obcości
który przerasta w bliskość: niechętną
ciekawość złość na niedobry przekład
gadulstwo manierę
Ale Twój krzyk w obliczu upapranej Ziemi
Twa prawość
Twój wybór
są jak siła bezradności - istnieją - i to wystarcza
Omijałem cię Poeto estrady nocnego klubu
beznadziejnie długiej szosy
i tylko kilka wierszy tych kilka wierszy
ścierało irytację wkładając w usta
słowa pojednania
Żegnaj - bo tak nagradza Ziemia swoje dzieci
Żegnaj - bo powrót jest baśnią niedobrą
Żegnaj - powtarzam - kreśląc na Twej książce
znak gwiazdy i krzyża - daremnie daremnie