Pamięci Allena Ginsberga
„I
Wcięło go w kwietniu.
Wiemy, jak jest w kwietniu:
Na wiosnę czeka lud, sobotę
mają ludziska.
Siedziałem w barze,
myślałem o bezmiarze;
Noc zaciskała zęby na
zimnym kapslu żywca.
Szafa grała. Zgodnie z
partyturą
W kwietniu wzrasta
spożycie i pamiętamy wszystko.
Profesorze, z paru strof
Blaszkę zrobił czasu młot.
II
Byłeś bitnikiem jak co
drugi z nas, a może
Co trzeci. Co czwarty
nigdy
Nie przebrnie przez twoje
Wiersze zebrane. Niebo
Ameryki nad studentem z
Kostaryki. "Głos Wybrzeża"
Zapewne też przeżył tę
śmierć. Tysiąc lat Gdańska
I siedemdziesiąt jeden
lat autora Café in Warsaw.
Tysiąc udawanych orgazmów
na tysiąclecie miasta.
Tysiąc ruchów w brzuchu
matki na tysiąclecie państwa.
Dwie pedalskie odzywki zasłyszane o świcie.
Niczego nie ma o mnie w Internecie.
III
Charlie, dmuchnij jeszcze raz:
Allen Ginsberg jest wśród nas.
Do nocnego biegnie Jack,
Gdyż od szefa przyszedł talon.
Nie będziemy truć o czasie;
Jack taksówką wraca właśnie,
Ściskając sterte browarów
Tudzież kilka towarów.
Ściska je trochę za mocno,
Bo jedzie taryfą nocną:
Kiedy człowiek laskę trzyma,
To go system nie powstrzyma.
Trocki gówno o tym wiedział,
Więc nie będzie z nami siedział.
O pomniejszych nie mówimy,
Bo ich raczej nie widzimy.
Jack piwo w puszkach zakupił
I trochę z jednej upił,
Co uczyniło zwłoki z Jacka
I na Jacka juz żadna nie czeka.
Hańba Jacka naszą hańba jest.
Przy Allenie stać nas na gest,
Bo porządne z nas chłopaki
I nie chcemy robic draki.
O Charliego dmuchaniu
Zdaje się było w pierwszym zdaniu.
Ważna jest trąba jego,
Gdy witamy nowego.
Charlie, dmuchnij jeszcze raz.