Kiedy Walt Whitman pisał swoje wiersze
Ameryka była krajem emigrantów.
Kiedy Langston Hughes wędrował ulicami Harlemu
nucąc swoje pieści
Ameryka była krajem emigrantów.
Kiedy Carl Sandburg jeździł tramwajami
ulicą Halsted w Chicago
Ameryka była krajem emigrantów.
Kiedy Allen Ginsberg pisał Howl w San Francisco
a polski poeta Czesław Miłosz
w tym czasie pisał Traktat poetycki we Francji
Ameryka była krajem emigrantów,
i nadal nim jest od Greenpointu po Jackowo
dla Polaków.
Od San Francisco po Nowy Jork
od Alaski po Florydę
emigranci są dociśnięci na amerykańskiej psychice niczym
ryba prehistoryczna w skamielinie.