Echa bytności Ginsberga w Krakowie, poza przytaczanymi już wypowiedziami Jacka Gulli i Krzysztofa Niemczyka, znajdują się również w zbiorze
opowiadań Wita Jaworskiego Wielki ucisk
i książce Helmuta Kajzara Epitafia. Bez
końca. Jaworski pisze:
Wieczorem Sigmundus z
Komorodo wchodzą do Jazz-Klubu. Ktoś czyta wiersze przy akompaniamencie
mieszanego kwartetu. Po kilku piwach wiersze zaczynają żyć. Młody Prevost
opowiada o spotkaniu i przygodzie z Ginsbergiem.
- Spał tu ze mną na
fortepianie – mówi – kilka nocy. Nie zauważyłem, by pisał jakiś wiersz.
Mówiliśmy po rosyjsku. Jest biseks, ale nie pedał. Zna kilka języków. Zostawił
trochę wierszy. Przeczytam wam.[1]
Kajzar natomiast pisze, że
Do Krakowa przyjechał raz
amerykański poeta, zorganizowano więc bal w mieszkaniu publicysty i redaktora
telewizyjnego. Przyszło towarzystwo ściśle dobrane. Nikt nie przewidział, że
Ginsberg będzie leżał nago na tapczanie i zajmie w ten sposób sam dla siebie
jedyne miejsce do siedzenia.[2]
Literackość tych zapisów nie wyklucza oczywiście prawdopodobieństwa poszczególnych składników opowieści. Dla chętnych - przypisy na dole można porównać choćby z wynurzeniami Niemczyka (Wisłocki S. A., Fatalny
autograf Allena Ginsberga, w: Traktat
o życiu Krzysztofa Niemczyka na użytek młodych pokoleń, pod red. A.
Ptaszkowskiej, Korporacja ha!art, Kraków 2007, s. 279-285. Oraz w: „Opcje”
1993, nr 2, s. 114-117; „Suplement” 1998, nr 7-8, s. 12-13; Krakowski Jazz-Klub „Helikon” 1956-1969.
Wspomnienia, impresje i relacje, zebr. i opr. G. Tusiewicz, Polskie
Wydawnictwo Muzyczne SA, Kraków 2006, s. 70-75.)