Lecz potem mała porcja
normalności – haust alkoholu podczas tajemnego odczytywania Skowytu Allena Ginsberga. Niemal drżąc z
przejęcia [Nasturcja] zadeklamowała kawałek. Głos rwał się jej,
akcentowała słowa z zadyszką buntowniczą a mściwą, zwalając winę za los
amerykańskich wykolejeńców gdzieś poza mur ogrodu (…) Tych dwoje oskarżała
teraz Nasturcja o niefrasobliwe uczestniczenie w innej rzeczywistości niż
narkotyczno-erotomański lament Allena Ginsberga. (…)
(…) Nasturcja,
przeskakując znów wzrokiem fragmenty Skowytu
i odczytując z niego to i owo, za los niezrozumianej szkolnej młodzieży czyniła
wciąż współodpowiedzialną – na równi z Molochem – parę spokojnych uciekinierów:
babcię i wnuka…
Moloch, którego umysł jest samą maszynerią! Moloch, którego
krwią jest obiegowy pieniądz!
Moloch, który wcześnie wszedł do mojej duszy!
Moloch, w którym jestem świadomością
bez ciała! Moloch, który przeraził we mnie ekstazy wrodzone! Moloch, którego
porzucam!
Obudź się w Molochu! Światło
strumieniem wylewa się z nieba!
Wizje! omamy! halucynacje! cuda!
ekstazy!
Sny! uwielbienia! iluminacje!
religie!
Czyny śmiałe i wielki! przejścia
przez rzekę! potknięcia i ukrzyżowania!
Powódź to wszystko zabrała! Obłędne pokolenie!
Prawdziwy święty w rzecze śmiech!
Widzieli to! Dzikie oczy! Święte wrzaski! Pożegnali się! Skoczyli z dachu!
W
samotność! Wymachując dłonią! Kwiatami! Ku rzecze! W ulice!
Skończyła czytać. Rozległy się słabe oklaski. Ani Skowyt, ani tri nie robiły już większego wrażenia. Pozornie mijała moda na hippie i narkotyki.
Skończyła czytać. Rozległy się słabe oklaski. Ani Skowyt, ani tri nie robiły już większego wrażenia. Pozornie mijała moda na hippie i narkotyki.