Jakie jeszcze zespoły czy pieśniarze mieli
wpływ na polskich hippisów czy hippisów w ogóle?
Na tak zwanych
prawdziwych hippisów największy wpływ miały dwa zespoły Grateful Dead i
Jefferson Airplane. To były zespoły stricte hippisowskie, związane z tą
ideologią, z narkotykami. Poza
tym Dorsi, młody blues, Pink Floyd wczesny, John Mayhall, Blues Bakers,
Fleetwood Mac.
A Joan Baez?
Joan Baez też,
choć to było za bardzo pacyfistyczne, balladowe, ona była trochę sztampowa, za
mało rockowa. Muzyka rockowa była ważna, przy niej się odlatywało, na przykład
przy Steppenwolf. Hermann Hesse był bardzo ważnym pisarzem, jeśli już o
Steppenwolf wspomniałem, Carlos Castaneda.
Jak polscy hippisi odnaleźli się w sytuacji
politycznej, jaka panowała w Polsce?
Byli zwalczani.
Na początku władza nie wiedziała, z jakim zjawiskiem ma do czynienia, a jak się
zorientowała, o co chodzi, hippisi byli inwigilowani i zwalczani na wszelkie
możliwe sposoby. Byli przesłuchiwani, więzieni, bici. W mojej książce jest
bardzo dużo materiałów milicyjnych, IPN-owskich dotyczących działań SB wobec hippisów.
Na niewielką liczbę ludzi skierowano całą siłę aparatu bezpieczeństwa, władzy
to się wydawało bardzo niebezpieczne. Mimo że był to ruch apolityczny z
definicji, w komunizmie wszystko, co było inne, a była to paradoksalna
sytuacja, bo komuniści według ich ideologii byli prawdziwymi komunistami, idee
hippisów w pewnym sensie kompromitowały komunizm komunistów, to było
zdumiewające. Jest bardzo dużo artykułów na ten temat. SB i partia natychmiast
uruchomiła prasę, która bardzo w bardzo agresywny sposób napiętnowała hippisów
do tego stopnia, że proponowała, w jaki sposób policja polityczna ma zwalczać
hippisów. „Prorok” był więziony, zastosowano wobec niego prowokację, co często
stosowano. Zresztą w Związku Radzieckim autorem bardzo poważnej prowokacji, bo
tam też byli hippisi, prowokacji wobec hippisów leningradzkich, był porucznik
KGB, niejaki Władimir Putin. Podobnie u nas było, takich Putinów było wielu. W
Polsce hippisi nie byli eksterminowani, chyba znalazłem coś na temat tylko
jednego człowieka, hippisa, który był zabity, przez przypadek chyba, natomiast
byli zwalczani bardzo, utrudniano im studiowanie, byli osadzani w zakładach
psychiatrycznych, wcielani na siłę do wojska.
Czy ruch hippisowski w Polsce był elitarny
czy egalitarny?
Ruch hippisowski
w Polsce był niestety bardzo rozwarstwiony, co było zdradą idei hippisowskiej.
Byli hippisi elitarni, jak gdyby arystokracja hippisowska i byli
hippisi-robotnicy. Zresztą to byli ludzie bardzo interesujący, robiłem z nimi
wywiady i to byli świetni ludzie, ci hippisi-robotnicy. To była naprawdę
cudowna przygoda w życiu. Ci hippisi z inteligenckich rodzin, powiedzmy, z tymi
hippisami-robotnikami mieli nie najlepsze kontakty. To rozwarstwienie społeczne
nie powinno mieć miejsca w tym ruchu, ale niestety się przełożyło na to.
Czy to były poważne zatargi czy może
konfrontacje?
Nie, po prostu
nie kontaktowali się ze sobą, lekceważyli się. Oczywiście nie wszyscy, bo
Prorok otaczał się głównie takimi hippisami pochodzenia robotniczego. Ale była
ta grupa krakowska, która zadzierała nosa. Kraków ma to do siebie, że tworzy
pewne elity, elity artystyczne, jak Piwnica pod Baranami, gdzie do pewnych
miejsc niektórzy nie mieli wstępu, tworzone były koterie i hippisi krakowscy trochę
to przejęli, byli tacy artystowscy.
I na obie grupy hippisów Allen Ginsberg
miał podobny wpływ?
To była ikona
tego ruchu, to nazwisko przechodziło z ust do ust. Ludzie to czytali, ci
hippisi-robotnicy, jeżeli cokolwiek w życiu czytali to na pewno Ginsberga.
A co poza Ginsbergiem?
Czytano
Baghawad-Gitę, święte księgi hinduskie i biblię. I to, co wymieniłem wcześniej.
Czy teraz, w roku 2008, można mówić o ruchu
hippisowskim czy posthippisowskim?
Po ostatnim
zlocie w Częstochowie zacząłem organizować zloty w Olsztynie, takie małe zloty
i te zloty co roku odbywają się w sierpniu. Ze starej gwardii hippisów
przyjeżdża z pięć osób, a reszta to są ludzie młodzi. Przy czym różnica jest
taka, że kiedyś to było zjawisko kontrkulturowe, a teraz to jest jedna z wielu
subkultur, nisza, w której ludzie sobie żyją. Mnie osobiście nie interesują
subkultury, mnie interesował ruch kontrkulturowy, który się zderzał ze
społeczeństwem, z władzą, z milicją, z Kościołem, to była odwaga, wtedy w 1967
czy 1968 roku. Teraz można być hippisem i wyznawać pewne idee hippisowskie, jak
ekologia, wolność, brak zaślepienia, elastyczność, itd.
Czy teraz siebie nadal postrzegasz jako
hippisa?
Tak, oczywiście,
ale ja się śmieję z tego, bo prawdziwy hippis to człowiek, który nie zasklepia
się w hippizmie, bo to jest głupie. Człowiek-hippis to ktoś, kto wie, że nie
jest hippisem. Nie możesz zatracić swojej tożsamości, bo to jest idiotyzm, to
jest zaprzeczenie hippizmu.
Czym się różnił hippizm polski od hippizmu
amerykańskiego?
Polski hippizm,
ze względu na warunki ekonomiczno-polityczne, paradoksalnie był bardziej
uduchowiony. W komunizmie nie istniał żaden biznes, który by przejął i zaczął
eksploatować ruch hippisowski w postaci koncertów, filmów, muzyki, wisiorków,
paciorków, wycieczek na Goa, tego nie było i w związku z tym hippisi zostali
wyrzuceni poza margines społeczny i pozostało im życie czysto duchowe. Hippisi
amerykańscy szybko zostali wchłonięci przez główny nurt kultury, zaabsorbowani,
zasileni finansowo i zaraz zaczęli zarabiać duże pieniądze. Polscy hippisi
natomiast zostali pięknoduchami.
I nadal tacy są?
Ci, którzy
przetrwali jako hippisi nadal są pięknoduchami. Wielu poszło w politykę, ale ci
już nie są hippisami. Mogę wymieniać: Prorok, Amok, Zuzak, Milo, Kora,
Wskazówka, słynny z Przemyśla, Piotr Myszewicz z rodziną z Bieszczad, oni nadal
pozostali hippisami, ale hippisami w takim wyższym, metaforycznym sensie.
Operowałeś teraz ksywami…
Tak, bo hippisi
używają ksyw, nie chcą operować nazwiskami. Niektórzy w wywiadach, które
przeprowadzałem zastrzegli, że nie chcą ujawniać swoich nazwisk. Nie wszyscy,
ale niektórzy nie chcą. Ksywy to też jest bardzo ważny element tego ruchu. To
był taki trochę magiczny zabieg, żeby przyjąć jakiś pseudonim, stworzyć sobie
nową tożsamość, nową świadomość, oderwać się od tego mieszczańskiego
postrzegania świata. To był ruch rewolucyjny i ksywa dawała nową siłę, nową
energię, nową tożsamość.