Widziałem
najtęższe umysły mojego pokolenia zapatrzone w Amerykę jak poprzednie pokolenia
w Rosję
organizatorów
o anielskich głowach i łysiejących włosach płonących pragnieniem zrobienia z
kogoś siebie wśród nocnej ciszy i pokrzykiwań
którzy
chlali wódę bo tak nakazywał rozum i dobre obyczaje tego kraju
którzy
uważali że z niczego da się zrobić coś tylko trzeba mocno chcieć i powtarzać
dookoła że to niemożliwe
którzy
owszem pieprzyli się jak dzikie osły ale z rozwagą a jeśli bez opamiętania to
raczej w ukryciu
którzy
zaczynali i nie kończyli nie zaczynając bowiem przemawiała przez nich zdrowa
samcza nieświadomość doniosłości zwykłej ludzkiej skończoności
którzy
kochali się w sobie aż do samogwałtu
którzy
byli beatnikami nowej generacji przesuniętymi w miejscu o kilka tysięcy
kilometrów i w czasie o kilkadziesiąt lat a mianem do tego tytułu było bicie
piany
którzy
którzy
którzy
uważali że kobieta zaczyna się na podpaskach i słusznie bo nie byliby
organizatorami
którzy
robili karierę artystyczną bądź też robili artystycznie karierę mlaskając przy
tym jak gówno w butach
którzy
religię traktowali jak maczugę do zadawani narkozy wiarę zaś jak religię made In
Poland
którzy
uważali że cos się skończyło i uparcie coś zaczynali
którzy
urodzili się kiedy im było wygodnie bo wcześniej nie było czasu a potem mogłoby
być za późno
którzy
bardzo również
którzy
nudzili się w niedzielę w domu a niespodziewanym gościom opowiadali o potrzebie
życia rodzinnego
którzy
jeździli tam i nazad bo uważali że to najlepszy sposób na ból istnienia
którzy
kopulowali mimo wszystko z kim popadło bo żądza władzy ich oficjalnie nie
rajcowała
którzy
byli w Paryżewie, Nowym Joricku i słonej Italii żeby być po to
którzy
odbyli święty stosunek ze swoją ślubną bo minęło już kilka wersów i najwyższy
czas
którzy
śpieszyli się wciąż chociaż nie trzeba było się śpieszyć - niby dokąd
którzy
po raz n-ty rozważali możliwość i jak zawsze powiadali że nie ma żadnych
możliwości
którzy
rozbrajająco nabierali cały świat i tych kilku jeszcze myślących
którzy
uprawiali sztukę, najczęściej nagą i za pieniądze
którzy
dociskali gaz do dechy w swoich mustangach FSO 1500 i odjeżdżali
do
tych pól rozmaitych między Opolem a Wrocławiem do tych łąk wyzłacanych koło
Olkusza i Krakowa do tych jezior wielkich: Wigry Świdry Udry do Centrum Centrum
koło Belwederu i Marszałkowskiej
którzy
dochodzili z wolna do prawdy że Moloch jest i dobrze
którzy
rośli rano z wymiaru żony do wymiaru biura a wieczorem z powrotem
którzy
roztaczali wokół wizje cywilizacji nowego podejścia do kultury i zapach starego
potu
którzy
wewnętrzna pustkę osłaniali agresywnością co brano za siłę charakteru i
charyzmę
którzy
ponieważ znów minęło kilka wersów zaspokoili swoją żonę w desperacji uciekając
się do numeru z wałkiem do ciasta
którzy
świecąc oczami po dwóch piwach utwierdzali się wzajemnie w swoich zaletach
którzy
w barach Wołomina rozkoszowali się zapachem kiszonej kapusty
którzy
do szóstej rano przesiadywali nad szklanką wódki w night clubie „Nietoperz”
którzy
byli na bakier z prawem podatkowym czapką przepisami ruchu drogowego armata i
cukrzycą
którzy
popadali w ciężką zadumę nad motylem fruwającym przy płocie chorzowskich „Azotów”
którzy
kupowali odkurzacz żeby odkurzyć stare pomysły na życie po życiu
którzy
żeby odgrzać stare kotlety pożyczali od młodej matki podgrzewacz do butelek
którzy
z wystawionym fiutem wyczekiwali na studentki w parku przy uniwersytecie
którzy
kochali jeść kochać jeść i jeść
którzy
w południe następnego dnia byli dokładnie tacy sami jak w południe poprzedniego
dnia tylko dalsi o 24 godziny
którzy
słyszeli kiedyś o Kancie i Niczem ale raczej słyszeli niż słyszeli
którzy
czytali co im wpadło w ręce „Życie Bytomskie” „Życie Warszawy” „Poznańskie
Koziołki” „Gdańskiego Neptuna” oraz „Szkiełko i Oko”
którzy
w godzinę po świętym stosunku z żoną dobierali się do sekretarki
którzy
ciągle byli w drodze albo do pracy, albo do domu
którzy
wypożyczali filmy wideo głównie z cywilizacją obrazkową i morderstwami
którzy
opowiadali sobie te filmy przed obiadem w czasie i po obiedzie a przede
wszystkim wieczorem
którzy
dogadzali sobie kupując słodycze, papierosy, alkohol i czasem marihuanę bo to
zbliżało ich do ideału
którzy
pisali nadęte powieści o polucjach o menstruacjach hermafrodytycznych bohaterów
którzy
dochodzili do przekonania, wracali, jeszcze raz dochodzili, wracali i szli na
piwo
którzy
byli beatnikami bardzie beatnikowskimi niż sami beatnicy
którzy
doprowadzenie do ostateczności ryba na święta, marmoladą z okularów i sękaczem
sięgali po ostateczność
którzy
uciekali drogą przed siebie niosąc na grzbiecie plecak ze słomą makową na
kompot
którzy
pracowali usilnie nad przypadkowym spotkaniem, przypadkowym błyskiem geniuszu i
przypadkiem jako takim
którzy
mieli o sobie dobre mniemanie, bo o kimś trzeba mieć dobre mniemanie
którzy
kręcili głową, walili się ręką w łysą pałę i wołali wielkim głosem:
O
Matuszko Ameryko czemuś mnie ambitnego syna tak długo odrzucała
O
Matuszko Ameryko kiedy ja znam Twoja topografię lepiej niż własna kieszeń
O
Ameryko Twoja namiastkę odkrywam w Wilkowicach i gminie Pyry
O
Ameryko z satelity do nas zstępująca i niosąca kiść
O
Matuszko Ameryko nadziejo ubogich duchem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz