Ameryko, w 1960
siedziałem na nocniku,
a ty wystrojona w
niebieski płaszcz
podbity złotymi gwiazdami
wyciągałaś do mnie rękę
(opakowaną w przeźroczystą
białą rękawiczkę),
podarowując mi cukierka
a ja płakałem ze
szczęścia;
byłem wzruszony, płakałem
nie wiedząc,
że cukierek był zatruty.
(…)
Ameryko, co zrobisz z
bombą atomową,
z armią czekającą na
wypłaty,
co zrobisz z bezrobotnymi
i bezdomnymi,
co zrobisz z twa machiną
urzędników
złodziei ludzkiego czasu,
co zrobisz z chorymi na
władzę,
bezustannie gadającymi
senatorami,
z kongresmanami w
eleganckich garniturach,
co zrobisz z cesarzem
(wybieranym przez
milionerów)
obiecującym mannę z nieba
jutra
absolwentom najdroższych
uczelni w kraju.
(…)
Ameryko, opętana we
własnej samotności,
czy tak naprawdę ktoś
ciebie potrzebuje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz