JAKBY CAŁY ŚWIAT
chciałem napisać wiersz
w komputerze bez internetu
by nie zagnieździł się w nim rak pustosłowia
stada wypielęgnowanych przez bliźnich wirusów
nie sprowadziły go do wymiaru elipsy co mogłaby przybrać
postać apokalipsy bo gdy przyrostek psy się wścieka
drapie pazurami w siatkę tocząc pianę coś tak upiornego dzieje się
ze światem gdy zwykłe przyrostki przybierają postawę zasadniczą
a rdzeń i temat udają że ich nie ma
zabrałem się więc do prozy bo tej nic nie zatrzyma
i doznałem inspiracji być może ze źródła co zakasujący
pedalskie rękawy Ginsberg użalający się nad losem ameryki
w domu mojej teściowej w kielcach otuliłem go kocem
po zjedzeniu placków ziemniaczanych Patato Pancakes
jadł ostatnio przed czterdziestu laty gdy żyła jeszcze
jego mama noemi z całą pewnością jestem w stanie
usłyszeć przez obłąkane przyrostki psów jego rozdzierający "skowyt moloch samotność brud kubły na dzieci i nieosiągalne dolary dzieci wrzeszczące pod schodami chłopcy łkający w koszarach starcy płaczący w parkach"
- to kawał dobrego oddechu – allen się uśmiecha do mnie
a ja wciąż przykrywam go kocem słysząc szelest mięsistych warg
- thank you - jakby cały świat dziękował mi że jestem