Allen Ginsberg

Allen Ginsberg

środa, 25 maja 2016

Dedykacja Allena Ginsberga dla Barbary i Szczęsnego Wrońskich


Dedykacja od Allena Ginsberga dla Barbary i Szczęsnego Wrońskich z podziękowaniami za placki ziemniaczane i medytację, Kielce, 7 września 1986.

poniedziałek, 23 maja 2016

Szczęsny Wroński - Jakby cały świat

JAKBY CAŁY ŚWIAT

chciałem napisać wiersz
w komputerze bez internetu 
by nie zagnieździł się w nim rak pustosłowia
stada wypielęgnowanych przez bliźnich wirusów
nie sprowadziły go do wymiaru elipsy co mogłaby przybrać 
postać apokalipsy bo gdy przyrostek psy się wścieka 
drapie pazurami w siatkę tocząc pianę coś tak upiornego dzieje się 
ze światem gdy zwykłe przyrostki przybierają postawę zasadniczą 
a rdzeń i temat udają że ich nie ma

zabrałem się więc do prozy bo tej nic nie zatrzyma
i doznałem inspiracji być może ze źródła co zakasujący 
pedalskie rękawy Ginsberg użalający się nad losem ameryki 
w domu mojej teściowej w kielcach otuliłem go kocem 
po zjedzeniu placków ziemniaczanych Patato Pancakes
jadł ostatnio przed czterdziestu laty gdy żyła jeszcze 
jego mama noemi z całą pewnością jestem w stanie 
usłyszeć przez obłąkane przyrostki psów jego rozdzierający "skowyt moloch samotność brud kubły na dzieci i nieosiągalne dolary dzieci wrzeszczące pod schodami chłopcy łkający w koszarach starcy płaczący w parkach" 
- to kawał dobrego oddechu – allen się uśmiecha do mnie
a ja wciąż przykrywam go kocem słysząc szelest mięsistych warg 
- thank you - jakby cały świat dziękował mi że jestem

wtorek, 10 maja 2016

Wiersze Allena Ginsberga z Polską w tle - cz. V - Po przyjęciu

pośród brzęczących kieliszków, butelek wody mineralnej, sznapsów
pomiędzy uśmiechniętymi brodami profesorów
klasycystą w tenisówkach, inteligentną damą milionerką
ciotowatymi Patronami literackimi
czułymi matkami z Lambeth, Trocadero,
Hyde Parku, Piątej Alei
blondwłosą dziennikarką w bransoletkach, wielkimi
admiratorami Dostojewskiego i Gogola-
hordami starszych redaktorów trockistowskich tygodników
lesbijkami z błyszczących okładek czasopism-
co my tu mamy? dzieciak przechodzący
z foyer do łazienki, chuderlak,
Bladolicy, w czerwonej czapce , 18-letni pomywacz okien
przyszedł z Panią Murillo
Podziwiała jego tupet, rozbawiona
szczerymi nogami
podczas gdy ja podziwiam jego spojrzenie, on odwraca się by
na mnie spojrzeć, ja
zgaduję, że pokaże swoje
nagie ciało w łóżku
gdzie poruszymy starą wyrafinowaną doktrynę,
                        Współwyłaniającą Się Mądrość

Łódź, 5 października 1993, 21.15 spotkanie poetyckie na festiwalu "Konstrukcja w Procesie"

(tłumaczenie Andrzej Pietrasz i Tomasz Sawczuk)




Allen Ginsberg w Łodzi, 7 października 1993, fot. Mariusz Baryła




Grzegorz Musiał i Allen Ginsberg na scenie Teatru Studyjnego w Łodzi, 
7 października 1993, fot. Mariusz Baryła

środa, 4 maja 2016

Wiersze Allena Ginsberga z Polską w tle - cz. IV - Europa, kto wie?

W całej Europie ludzie mówią, „Kto wie?”
Asphodel ma się dobrze, ale kto przyjdzie z różą za rok?
Kapusta ładnie pachnie, ale zależnie od tego, w którą stronę wiatr wieje
W całej Europie ludzie mówią, „Kto wie?”

Piołunowe nieba zatrują morze: Rewelacja
Od Oslo do Aten czarne chmury rozświetliły cezowe
Grzyby narodów i mleko może zmutować Stworzenie
W całej Europie ludzie mówią, „Kto wie?”

Ocknąłem się w Polsce, liście klonu właśnie więdły
Ani jednej chmurki na niebie, niewyjaśnialnie zimno na ziemi
Dzieciaki na podwórku bawiły się bez ubrań
W całej Europie ludzie mówią, „Kto wie”?

Zadzwoniłem do lekarza i oficjalna odpowiedź: „Nie przejmuj się”
Pewnego popołudnia zasugerowano, abyśmy spożyli jod
Trzy dni później ujawniono błąd popełniony w Czarnobylu
W całej Europie ludzie mówią, „Kto wie?”

Pomór reniferów w Laponii, Lapończycy na zasiłku
Camembert radioaktywny w Zurichu, złote
Szopy Anglii wszystkie owcze rynki zamknięte
W całej Europie ludzie mówią, „Kto wie?”

Jeśli litr wody jest jedynym promieniem Roentgena w stanie Washington
to ile kosztuje koktajl mleczny w barach mlecznych Mińska?
Jabłka obrodziły tego roku, musimy jeść to co rośnie
               Jeśli nie będziemy jeść trucizny, to zginiemy z głodu, Bracie, każdy to wie

        
               12 września 1986, lotnisko w Warszawie


               (tłumaczenie Janusz Zalewski)





Piotr Rypson tak wyjaśniał okoliczności powstania tego wiersza:

"Kiedy Ginsberg wylatywał z Polski, napisał na lotnisku wiersz, Europe, who knows?, w którym cytuje Jurka Słomę. Jeszcze była pamięć Czernobyla w powietrzu i on zapytał Jurka: „Co wyście wtedy jedli?”, bo wiadomo, że ten opad radioaktywny poleciał po wszystkim, na co Jurek mówi, że „jedliśmy truciznę, bo jak byśmy nie jedli, to byśmy, bracie, umarli z głodu”." [patrz: wywiad z Piotrem Rypsonem]





 Jurek Słoma Słomiński akompaniujący na bębnach Allenowi Ginsbergowi podczas koncertu w Starej Prochowni, wrzesień 1986





wtorek, 3 maja 2016

Wiersze Allena Ginsberga z Polską w tle - cz. III - Chwile wracają

tysiące zachodów słońca za drutami tramwajowymi na otwartym niebie w Warszawie
Chińskie szczyty Pałacu Kultury czernieją na tle horyzontu pomarańczowych chmur
toczący się wagonik tramwajowy owadzie anteny skrzące się niebiesko ponad nim, facet w kapeluszu  kuśtykający wzdłuż zniszczonych murów kamienic
Chrystus w kaplicach w białym satynowym blasku - drżące palce na długim różańcu - w oczekiwaniu na zmartwychwstanie
Stary czerwony gruby Jack martwy na Florydzie - łzy na czarnej rzęsie, Bacha pożegnanie z
               Krzyżem[1]
To było 24 lata temu, na skrzypiącym fonografie głos Sebastiana Sampasa mówił ziemi „adieu”
Zatrzymałem się na chodniku, aby przypomnieć sobie Koncert warszawski[2], puste smutne fortepiany spadające jak bomby, niebiańska melodia
w kuchni w Ozone Park - Wszystko to się spełniło w zachodzącym słońcu na opustoszałej
              ulicy-
I nie mam planów na ten wieczór poza spacerem w futrze po chłodnej szarej ulicy lata później, smutny samotny człowiek
Muzyka niknie w innym wszechświecie - chwile powracają - odgłos taksówek dobiegający ku parkowej ławce
Moja broda to nieszczęście, brak zrozumienia w tych młodych oczach - że pamiętam siebie nagiego w moim najwcześniejszym śnie
siedzącego teraz na skrzyżowaniu ogarniętego smutkiem łysiejącej z przodu czaszki i siwym znakiem czasu na mojej brodzie-
bóle głowy lub taniec wyczerpanie lub biegunka w Moskwie albo wymioty w Nowym Jorku
Och – Hotel Metropol już stoi - tłumy czekają na wysepkach pod lampami ulicznymi – raki tramwajów na Alejach Jerozolimskich
Sklepienia wież migają czerwoną paradą – rozległa kamienna aleja obwieszona żółtymi żarówkami – migają czerwone światła stopu, długie wagoniki przystają, by odpocząć, motocykle przejeżdżają z hukiem
Wiersz ożywa swoją melodią, przyrzekam sobie, że to nagram - zmarznięte palce - i muszę usiąść i poczekać na moją samotną Obecność – na pierwszy psalm-
Ja również ożywam, ruch melodii i ja jesteśmy jednym ciałem na ławce w parku na zatłoczonym rogu ulicy w Warszawie-
Westchnąłem - Zaniechaj pożądania dzieci, powiedział mi kościstotwarzy białobrody Guru w Benares - czy jestem gotowy na śmierć?
lub jakiś głos obok mnie na ławce, delikatne pytanie - zniszczona twarz młodego człowieka pod perłowoszarym kapeluszem-
Niestety, wszystko, co mogę powiedzieć, to: "Nia Razumię" – nie mogę mówić.

Niedziela Wielkanocna, 18 kwietnia 1965


(tłumaczenie Andrzej Pietrasz i Tomasz Sawczuk)



[1] Krzyż bachowski to motyw muzyczny wykorzystujący następujące po sobie dźwięki B, A, C, H i układające się w nazwisko rodziny Bachów wykorzystany m.in. w dziele Kunst der Fuge Jana Sebestiana Bacha.
[2] Chodzi prawdopodobnie o  Koncert warszawski, utwór skomponowany przez Richarda Addinsella w roku 1941, zawierający motywy oparte na muzyce Fryderyka Chopina, pochodzący z filmu Niebezpieczne światło księżyca w reżyserii Briana Desmonda Hursta.

niedziela, 1 maja 2016

Wiersze Allena Ginsberga z Polską w tle - cz. II - Warszawska kawiarnia

Allen Ginsberg w Pradze w 1965 roku na festiwalu studenckim, podczas którego został Królem Maja. Tak wyglądał siedząc w warszawskiej kawiarni i obserwując to, co dzieje się wokół.




Warszawska kawiarnia

Te widma siedzące na plastikowych stołkach
widma w skórzanych rękawiczkach przemykające przez kawiarnię w ciągu godziny
widmowe dziewczyny z twarzami w bliznach, o cienkich brwiach, w czarnych pończochcach
widmowi chłopcy o przyczesanych blond włosach z małymi bródkami
nowe widma zatopione w rozmowie stłoczone nad lśniącymi czarnymi stołami w to późne popołudnie
z głośnika hi-fi monotonny śpiew smutnego sopranu historii
– osiemnastowieczne mury i okna w perspektywie Nowego Światu biegnące w kierunku kolumny Zygmunta III
z podniesionym mieczem od trzech stuleci czuwającego nad polską młodzieżą –
O polskie widma ile wycierpiałyście odkąd Chopin łkał w swój romantyczny fortepian
gruz starych budowli, wesołe całonocne zabawy pod bombami,
pierwsze krzyki ginącego getta – Robotnicy przechodzą przez przedwojenne ściany różowo-błękitnej sypialni niszcząc zalane słońcem ruiny –
Teraz widma zaczynają całować ręce, dziewczyny całują się w usta, rude czarodziejskie paryskie włosy
i ładne złote zegarki – aby usiąść pod żółtą ścianą z dużą brązową teczką
by w wąskim czarnym krawacie wypalić trzy papierosy i kiwać głową dyskutując o nowym filmie
Widma niech Chrystus i wasze ciała będą z wami w godzinie waszej młodości
w powojennym niebie splamionym przez pot Komunizmu, wasze miłości i biała gładka skóra na policzkach jest delikatna we wzajemnym spojrzeniu.
O widma, jak piękne są wasze spokojne ogolone twarze, wasz szale koloru jasnej pomadki, wasze cienkie obcasy,
jak piękne jest wasze nieobecne spojrzenie spod długich rzęs, gdy samotnie siedzicie przy stole ze skrzyżowanymi nogami,
jak piękna wasza cierpliwa miłość, kiedy siedzicie razem i czytacie pisma poświęcone sztuce –
jak pięknie wchodzicie ze śmiechem do zatłoczonej sali przez drzwi zasłonięte aksamitną kotarą,
jak czekacie w kapeluszach na głowie, mierzycie wzrokiem inne twarze, odwracacie się i znikacie na godzinę
lub rozmyślacie przy barze czekając aż niemrawa kelnerka zaparzy wrzącą herbatę, stojąc bez ruchu
jedna minuta za drugą gdy dzwony kościelne wybijają godziny i mijają lata a wy wciąż tkwicie na Nowym Świecie
jak pięknie ściągacie usta z westchnieniem wypuszczając dym pocieracie ręce
lub nachylacie się ku sobie ze śmiechem na widok tego kudłatego szaleńca, który siedzi płacząc obcy pośród was.

10 kwietnia 1965

(tłumaczenie Andrzej Szuba)